Słowo od redakcji: Niniejszy tekst nadesłany do Fundacji jest interesującym głosem w dyskusji na temat kondycji służb odzwierciedlającym poglądy utytułowanego autora i dlatego chętnie go publikujemy licząc, jak zwykle, na ciekawą polemikę ze strony Czytelników.
Służby chcą, ale czy mogą?
Artykuł „Imperium inwigilacji” Piotra Pytlakowskiego (Polityka nr 36) zachęcał do debaty nad stanem bezpieczeństwa Polski, zwłaszcza w kontekście planowanych, rozległych reform służb specjalnych.
O tym, że jest źle nie trzeba nikogo przekonywać. Służby specjalne, zarówno cywilne jak i wojskowe, nie mają dobrej passy i chyba nigdy nie miały. Z jednej strony są dewastowane nieustanną rotacją kadr w rytm politycznego kalendarza i wygranych wyborów przez tę lub inną opcję polityczną; problemem są także przecieki, które z profesjonalnego punktu widzenia stanowią wyraźny objaw braku hermetyczności danej formacji. Wizerunku tych instytucji nie poprawiają ekscesy w postaci upublicznionych zdjęć „Agenta Tomka”, niewyjaśnionej sprawy Barbary Blidy, afery Amber Gold, próby zabezpieczenia komputerów w redakcji „Wprost” itd. Sprawa słynnego raportu z likwidacji WSI prawdopodobnie na lata obezwładniła polskie służby wojskowe, gdyż żaden potencjalny kandydat na informatora nie zgodzi się na kooperację z państwem, które publikuje raporty na temat swoich wywiadowczych aktywów i metod działania.
Z drugiej jednak strony wyzwania, które piętrzą się przed służbami policyjnymi i specjalnymi w XXI wieku stają się coraz bardziej złożone i wymagają niestandardowego podejścia, wykształconych i lojalnych kadr, instrumentarium prawnego i przede wszystkim pieniędzy, gdyż bezpieczeństwo to produkt, który nieustannie się zużywa i zawsze są miejsca, w których go brakuje.
Szerokie spektrum tych wyzwań to przede wszystkim nowe zagrożenia wywiadowcze, których egzemplifikacją jest tzw. wojna hybrydowa, w ramach której stosowane są techniki dezinformacyjne, lobbing polityczny i naciski gospodarcze. Następnie można wskazać na głębokie przemiany przestępczości zorganizowanej, która obecnie znacznie różni się od klasycznych zagrożeń natury kryminalnej, które charakteryzowały lata dziewięćdziesiąte XX wieku. Dominującą tendencją w tym obszarze jest rozwój różnorodnych form zorganizowanej przestępczości gospodarczej, której specyficzne cechy sprawiają, że samo wykrycie procederu (na przykład prania brudnych pieniędzy) jest trudne, nie mówiąc już o zebraniu dowodów, które przekonają sąd o sprawstwie i winie. Oczywiście w dobie społeczeństwa informacyjnego strategie przestępcze są realizowane w sieci, w środowisku cyfrowym, co kompletnie zmienia reguły gry i tym samym metody wykrywcze. Wiadomo na przykład, że w policjach państw zachodnich funkcjonuje praktyka werbowania hakerów, którzy służą jako konsultanci. Powód jest prosty, jedynie oni dysponują umiejętnościami, które będą decydujące w ustaleniu sprawców na przykład transakcji narkotykowej bądź kradzieży tożsamości.
Równolegle – zgodnie z postępem cywilizacyjnym – zmienia się profil przestępców, których modus operandi opiera się przede wszystkim na pracy intelektualnej, gdzie rozgraniczenie działań legalnych, nielegalnych i czysto kryminalnych bywa bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Jest oczywiste, że w przypadku przestępczości tzw. białych kołnierzyków standardy pracy wykrywczej organów ścigania są jeszcze wyższe.
Wśród zagrożeń jednym tchem wymienia się terroryzm, chociaż (jeśli wziąć pod uwagę faktyczną skalę zagrożenia) mamy wciąż szczęście – nie jesteśmy atrakcyjnym celem, a zdaniem ekspertów w Polsce nie ma warunków sprzyjających rozwojowi terroryzmu. Co nie oznacza, że nie ma potrzeby trzymania ręki na pulsie.

Source: pexels.com, CC0
W dyskusjach dotyczących reformy brakuje – moim zdaniem – głosu zarówno środowisk naukowych, jak i samych zainteresowanych służb, które znają najlepiej własne słabości. Kultura tajności i hierarchia nie ułatwiają oczywiście zadania, gdyż oficjalnie wszystko gra. Często jednak zasłona tajemnicy skrywa pustkę, brak środków i stagnację. Paradoksalnie kolejne reformy mogą przynieść efekty przeciwne do zamierzonych, ponieważ doprowadzą do pogłębienia się chaosu. Na przykład brak jest debaty nad tym, czy w kraju potrzebujemy tak wielu służb, które mają uprawnienia do prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych, co w praktyce przekłada się na naruszenia praw i wolności obywatelskich, których skali możemy się jedynie domyślać. Pytanie to jest zasadne, gdyż współcześnie w kryminalistyce podkreśla się, że problemem służb specjalnych nie jest brak informacji, lecz jej nadmiar. Może zatem zamiast powoływać kolejne służby z prawem do prowokacji, werbowania informatorów i podsłuchów (projekt przekształcenia BOR w Służbę Ochrony Państwa), warto zastanowić się jak usprawnić służby, które już funkcjonują. Praktycznym przejawem tego zagadnienia jest stan pionów analitycznych w polskich organach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Jak pokazuje przykład Europolu, współczesne strategie zwalczania przestępczości i innych zagrożeń opierają się na analizie informacji, w tym analizie kryminalnej, która sama w sobie staje się sztuką i jest wykładana na zachodnich uczelniach. Być może zatem wciąż przygotowujemy się do wojen, które już dawno zostały zakończone? Innym wymiarem jest horyzontalna współpraca pomiędzy służbami, o której pisał P. Pytlakowski w kontekście niefunkcjonującej Centralnej Ewidencji Zainteresowań Operacyjnych.
Nie wszystko oczywiście jest złe. Dobrym posunięciem było na przykład odtworzenie w strukturach Komendy Głównej Policji Biura Wywiadu Kryminalnego, które poprzednio zostało wchłonięte przez Biuro Kryminalne KGP. Polscy analitycy policyjni odnoszą sukcesy nie tylko w Polsce, ale również za granicą, o czym świadczą nagrody przyznawane przez IALEA (International Association of Law Enforcement Intelligence Analysts) i rozwiązywanie spraw na pierwszy rzut oka beznadziejnych, jak na przykład wykrycie sprawców kradzieży napisu Arbeit macht Frei. Zresztą jest ciekawe, że wszystkie służby rekrutowały większość swoich analityków z Policji. Warto byłoby zatem skupić się na wspieraniu wywiadu kryminalnego i CBŚP, czyli instytucji, które mają na koncie realne sukcesy. Na marginesie warto dodać, że świadomość zmiany paradygmatu zwalczania przestępczości jest obecna przy reformowaniu służb fiskalnych, gdzie obecne kierownictwo KAS kładzie nacisk na rozwój narzędzi analitycznych i szkolenia.
W przypadku reformy warto byłoby się zastanowić nad kwestią wyznaczania celów działania służbom, które nie mogą działać wedle arbitralnie wybranych przez siebie kryteriów. Działania służb specjalnych będą miały sens wówczas, gdy będzie istniało sprzężenie zwrotne pomiędzy kierownictwem państwa i politycznym nadzorem nad tymi służbami. Jeśli produkty wywiadowcze nie wywierają realnego wpływu na działania innych organów państwa, np. w kwestii ostrzeżeń dotyczących parabanków, to taki stan rzeczy jest demoralizujący dla twórców takich raportów. Być może to miał na myśli Bartłomiej Sienkiewicz, gdy mówił o państwie teoretycznym.
Brakuje zwłaszcza strategii proaktywnych, które pozwalają na wyprzedzanie zagrożeń i interwencję na wczesnym etapie. Ilustruje to casus przestępczości stadionowej, która była lekceważona przez decydentów z MSWiA aż do decyzji o Euro 2012. Dopiero wówczas podjęto skoordynowane działania w postaci ofensywy CBŚ, ulepszania stadionowej infrastruktury i wprowadzenia nowych rozwiązań prawnych (nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych). Wówczas przekonano się, że chuligani przeistoczyli się w gangsterów, a bojówki kibolskie konkurują z gangami o dominację w półświatku. Tymczasem sygnały o tych niepokojących procesach były na szczeblu centralnym lekceważone i niedostrzegane.
Rosnąca profesjonalizacja przestępczości zorganizowanej oznacza między innymi konieczność specjalizacji w organach ścigania. Bezpowrotnie minęła epoka uniwersalnych śledczych. Pojawiają się nieustannie nowe obszary działań przestępczych, które są ignorowane. Na przykład przestępczość przeciwko środowisku przybiera coraz groźniejsze rozmiary i nie chodzi już o przysłowiowe wyrzucanie gruzu do lasu, lecz o takie zjawiska jak chociażby proceder handlu odpadami. Prowadzenie śledztw w takich sprawach (i innych podobnych) wymaga wiedzy i specjalistycznych umiejętności, których nabywanie jest procesem. Z tego punktu widzenia kadrowa miotła czyni prawdziwe spustoszenia, gdyż zanika instytucjonalna pamięć służb. W przypadku formacji policyjnych jest ona bezcenna, gdyż w szeroko rozumianym fachu policyjnym są umiejętności, których nie można nabyć na przyspieszonym kursie oficerskim. Trzeba je przyswoić w drodze doświadczeń i praktyki. Nie możemy zbyt łatwo pozbywać się ludzi, którzy latami uczyli się jak wykrywać i udowadniać przestępcze machinacje, w których państwo inwestowało czas, energię i pieniądze. Widać, że jesteśmy bardzo bogatym krajem, który co kilka lat pozbywa się swoich najlepszych kadr.
Dlatego uważam, że polską racją stanu jest ustabilizowanie służb, zaprzestanie nieustannych zmian kadrowych i stworzenie elementarnego poczucia stabilności i bezpieczeństwa prawnego ludziom, którzy decydują się na pracę w tak trudnym i niewdzięcznym obszarze. Zmiana pieczątek i nazw będzie zmianą czysto fasadową, chyba że chodzi o budowanie potiomkinowskiej wioski i malowanie trawy na zielono. Powstaje retoryczne pytanie: czy czeka nas kolejna czystka po ewentualnym zwycięstwie opozycji lub dekompozycji obecnego układu władzy? Paradoksalnie zatem, realne zmiany powinny dotykać strategii i metod działania służb specjalnych, a nie kolejnych posunięć o charakterze administracyjnym czy ustrojowym. Wydaje się, że działa tutaj dewiza primum non nocere.
Z tej perspektywy rozrachunki dokonywane przez obecną władzę czy to symboliczne (obniżenie emerytury generała Czempińskiego) czy realne (oskarżenia kierowane wobec generała Pytela) dają fatalny przykład dla całej społeczności funkcjonariuszy i urzędników, gdyż upolityczniają te struktury w stopniu, który zagraża efektywności działań, a przez to oddziałuje na nasze bezpieczeństwo.
W projekcie reformy, która miałaby nastąpić po odejściu „dobrej zmiany” P. Pytlakowski wspomina o nowych organach w postaci Centralnej Agencji Analityczno-Informacyjnej, która miałaby się zajmować między innymi białym wywiadem. Może to tworzyć problemy, gdyż toczy się spór czy komórki analityczne powinny być oddzielone „chińskim murem” od pionów operacyjnych, czy może jednak powinny funkcjonować wspólne zespoły zadaniowe. Nie jest to problem akademicki, gdyż chodzi o cele takich działań. O ile w przypadku ABW i AW są one ukierunkowane na zdobywanie informacji, to w przypadku CBA i Policji chodzi o dowody procesowe.
Myślę, że ogromnym sukcesem byłoby traktowanie służb specjalnych jako ważnego instrumentu zachowania bezpieczeństwa i niezależności naszego kraju. Służb związanych z państwem, a nie z bieżącą obsadą urzędów administracji rządowej. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że jest to postulat utopijny. Warto jednak chociaż spróbować.
Szkopuł też w tym, że sprawne służby muszą mieć jeszcze sprawniejszy nadzór, i to nadzór o charakterze merytorycznym, a nie politycznym, co wydaje się być prawdziwą mission impossible. Niekiedy formułowane zarzuty wobec prokuratury o spolegliwość wobec działań służb – pomijając w tym miejscu względy czysto polityczne – wynikają z prostego faktu, że większość prokuratorów nie ma pojęcia o pracy operacyjnej. Po pierwsze, ten element nie jest przedmiotem szkolenia zawodowego; po drugie prokuratorzy niechętnie angażują się w nadzór nad pracą operacyjną, czemu zresztą nie służą regulacje prawne. Między innymi z tego powodu ważna rola spoczywa na kontroli społecznej, czyli korporacjach prawniczych i profesjonalnych dziennikarzach śledczych niezależnych mediów; słowa lorda Actona, że “władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie” jeszcze nigdy nie były tak aktualne.
dr hab. Piotr Chlebowicz
dr hab. Piotr Chlebowicz – adiunkt w Katedrze Kryminologii i Polityki Kryminalnej Wydziału Prawa i Administracji UWM w Olsztynie. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji UMK w Toruniu. W 2008 r. obronił doktorat na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. W 2016 uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk prawnych na Wydziale Prawa w Białymstoku.
W latach 2003 – 2004 prawnik w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Olsztynie. W latach 2003 – 2006 odbył aplikację prokuratorską zakończoną egzaminem prokuratorskim.
Uczestnik projektów badawczych MNiSW i NCBiR w zakresie kryminologii i bezpieczeństwa wewnętrznego. Autor około 80 publikacji z zakresu prawa karnego, kryminologii i kryminalistyki. Zainteresowania badawcze obejmują przestępczość stadionową, analizę kryminalną, nielegalny handel bronią. Członek Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego i Polskiego Towarzystwa Kryminologicznego im. Profesora Stanisława Batawii.
Radca prawny, członek Olsztyńskiej Izby Radców Prawnych.