Koronawirus będzie wykorzystywany do walki politycznej
Dziś widać, w kogo wirus najbardziej uderzył. W społeczeństwa najzamożniejsze, o najlepszej służbie zdrowia, tam, gdzie fundamentem są ideały humanizmu i oświecenia. Kiedy więc rzuca się hasło, że w Hiszpanii lekarz musi decydować, kogo ratować, młodego czy starego, to jest uderzenie w samo serce Europy, w serce naszych ideałów – mówi Vincent V. Severski, były oficer wywiadu, pisarz.
Anita Czupryn (Polska The Times): Wywiad w czasach kryzysu działa inaczej niż wtedy, gdy nic się nie dzieje? A może dla wywiadu sytuacja zawsze jest kryzysowa?
Vincent V. Severski: W czasach kryzysu wywiad działa na zwiększonych obrotach. A w czasach tak wielkiego kryzysu i takich wydarzeń, jakich jesteśmy właśnie świadkami, działa na najwyższych obrotach. To jest czas, kiedy służby wywiadowcze, ośrodki analityczne współpracujące z wywiadami, są rozgrzane do czerwoności. Można pokusić się i o taką opinię, że nawet jeśli czasami nie pracują na wysokich obrotach, to po to właśnie są utrzymywane przez państwo, bo kiedyś może nadejść taka właśnie sytuacja, z jaką teraz mamy do czynienia. Praktycznie jesteśmy w stanie wojny. I to wcale nie takiego nowego typu. Za czasów zimnej wojny, wojny bakteriologiczne, chemiczne były elementem gorącego konfliktu. Związek Radziecki, Stany Zjednoczone i inne państwa przygotowywały się na to. Wiem o tym, bo mój ojciec był chemikiem wojskowym i zajmował się tymi sprawami.
Sugerujesz, że koronawirus to broń biologiczna?
W ten sposób nie powiedziałem. Powiedziałem jedynie, że taka broń istnieje. Wracając do twojego pytania, chciałem podkreślić, że służby wywiadowcze szeroko pojęte, również ośrodki analityczne, które pracują z wywiadem, w tej chwili pracują na najwyższych obrotach.
A przy okazji – miałeś kiedykolwiek na sobie odzież ochronną OP1, chroniącą przed bronią chemiczną czy biologiczną? Byliście szkoleni też w tym kierunku?
W okresie, kiedy ćwiczyłem na wojskowej unitarce, przed pójściem do wywiadu i do szkoły szpiegów w Kiejkutach, to jakieś elementarne rzeczy dotyczące obrony chemicznej przeszedłem. Ale pojęcie mam, bo, jak wspomniałem, mój ojciec był chemikiem, więc w domu, można powiedzieć, wszelkie wirusy i obrona przeciwchemiczna, były na co dzień.
Kilka dni temu media podały, że wywiad już w styczniu informował rząd o tym, co może się wydarzyć w związku z koronawirusem w Chinach. Rząd miał to zignorować.
Żeby była pełna jasność – bazuję jedynie na artykule, jaki napisał na ten temat Wojciech Czuchnowski. Nie wiem, czy to jest prawda, czy nieprawda. Ale, niestety ze smutkiem muszę powiedzieć, że tego typu sytuacje nie są rzadkością. Znam historie z przeszłości, kiedy informowaliśmy kierownictwo państwa o różnych poważnych zagrożeniach, które nas czekają, na przykład bombie demograficznej, o inwazji imigrantów na Europę i informacje te też były lekceważone i nie widzieliśmy efektów jakichś działań. Trzeba pamiętać, że wywiad przekazuje informacje, ale nie dostaje zwrotnej informacji, że coś zostało wdrożone itp. O tym decydują politycy. Nasza rola kończy się z chwilą, kiedy informacja od nas wypływa. No, ale tego typu zdarzenia, kiedy politycy, nieładnie mówiąc, olewają naszą pracę, zdarzają się w różnych krajach i to dość często. W Polsce chyba częściej niż gdziekolwiek. To nie jest problem wywiadu, ale generalnie to problem jakości polityków, jakości ekipy rządzącej. Czy potrafi, po pierwsze, przyjąć, skonsumować tę informację, właściwie ją zanalizować i ocenić, a po drugie – czy potrafi ją wdrożyć, nie tylko w sensie kompetencyjnym, ale czy ma środki na to, żeby ją wdrożyć. No, bo jak budżet jest na minusie, to nawet najlepsza informacja wywiadu, że idzie wielki kryzys, guzik może dać, bo i tak nie ma pieniędzy, żeby się przed nim bronić. To oczywiście uproszczenie. Ten proces jest więc rozbudowany. Jeśli informacja Czuchnowskiego jest prawdziwa, to ja nie jestem tym zaskoczony, ale trzeba patrzeć na to z dystansem.
Byłeś w takiej sytuacji, że osobiście musiałeś zawiadomić o czymś premiera, rząd? Jak to się odbywa?
Oczywiście miałem takie sytuacje, ale żeby być uczciwym, muszę dodać, że nie ja jeden. Byłem tylko częścią tej machiny. Najczęściej odbywa się to w taki sposób, że kierownictwo państwa, odpowiednie resorty, prezydent, premier otrzymują informacje od szefa wywiadu. To szef wywiadu przekazuje określony dokument, tak zwaną informację wywiadu, która jest już potwierdzona, zanalizowana, odpowiednio skonstruowana. Wtedy informuje się tych decydentów w państwie, których trzeba. Ja jako dyrektor biura miałem blisko do tego całego procesu, bo było to dość istotne stanowisko w drabince. Byłem w relacjach z prezydentem Lechem Kaczyńskim, któremu bezpośrednio dostarczaliśmy informacje. Wiem, że czytał je z zainteresowaniem; choć na niego nie głosowałem, to wedle informacji, jakie mam, on naprawdę przykładał dużą wagę do naszej pracy. Ale mógłbym tu z drugiej ręki wymienić tych polityków, którzy nie potrafili zrozumieć elementarnych informacji, które im przekazywałem. Ich poziom był tak niski. To smutne, ponieważ na podstawie informacji, jakie my zdobywamy, oni podejmują decyzje dotyczące naszego bezpieczeństwa, naszego – szpiegów również, my też jesteśmy obywatelami.
Jasne. Dziś głośno o tym, że BlueDot, kanadyjska firma przez algorytm przewidziała koronawirusa. Jeśli może to zrobić prywatna firma, to o ile lepiej robią to szpiedzy? W jaki sposób przewidują służby wywiadu?
W gruncie rzeczy odpowiedź na twoje pytanie jest prosta. Rzeczywiście, są różne ośrodki, analityczne, są naukowcy, politycy, dziennikarze, którzy mają określone informacje, zdobywają je na podstawie swoich badań, czy dzięki swoim źródłom. Tyle tylko, że to są informacje, być może ważne, być może szokujące, ale niepotwierdzone. Rolą wywiadu jest ustalenie, czy to jest prawda. My musimy to zweryfikować, czy to nie jest na przykład dezinformacja i kto ją robi? Trzeba pamiętać, że przy wszystkich wielkich wydarzeniach, jakie na ziemi mają miejsce, zaangażowane są służby stron, które chcą coś na tym zdarzeniu, konflikcie, zyskać. Chińczycy swoje, Rosjanie swoje, Amerykanie swoje. Cały ten świat półcienia, to, co się dzieje pod powierzchnią – o tym zwykli śmiertelnicy nie wiedzą. Czasami nawet naukowcy coś badają, coś wyliczają, a dajmy na to, wystarczy, że będzie tam siedział jeden agent i podrzucał fałszywe dane. Dlatego służby wywiadowcze muszą ustalić, jak jest naprawdę. Wyobraźmy sobie, że jakiś dziennikarz chełpi się, że zdobył stuprocentową informację o tym, że Putin planuje napaść na Japonię. Naszą rolą jest sprawdzić, skąd on to wie, ile w tym jest prawdy, ile fikcji, czy to nie jest inspiracja Kremla, żeby coś załatwić? Dlatego teraz, w czasach chaosu informacyjnego, tak nieprawdopodobnych wydarzeń, napięć, nasza rola jest szczególnie ważna. Tymczasem pieniądze przeznaczane na wywiad są wręcz śmieszne, chyba jest to budżet na poziomie średniej gminy, a na pewno dwa razy mniejszy niż budżet IPN. Niech sobie więc Polacy i politycy odpowiedzą, co jest dla nich ważne w przyszłości. Ponieważ to nie jest ostatni rok, w którym mamy do czynienia z kryzysową sytuacją. One się dopiero zaczną.
Co się zacznie?
Żeby to jakoś zobrazować, posłużę się przykładem. Otóż z punktu widzenia wywiadu, nas nie interesuje, co planuje Putin. Najbardziej nas interesuje, co będzie po Putinie. Jak będzie wyglądał świat po Putinie. Jaki Putin jest, to my wiemy. Wiemy, jakie ma interesy, jakim jest człowiekiem, jakie ma zapatrywania, jakie ma ambicje. Słowem – wiemy dużo. Ale co będzie po Putinie – tego nie wiemy. Podobnie jest z obecnym wirusem. To, że ludzie chorują i umierają od niego, to już wiemy. Pytanie, jak będzie wyglądał świat, kiedy będziemy mieć szczepionkę na tego wirusa. Wtedy rozpocznie się prawdziwe rozdawanie kart, tworzenie nowego ładu. Nie chcę używać wielkich kwantyfikatorów, ale z całą pewnością wielkie mocarstwa, te, które mają globalne interesy, będą chciały dokonać jakiejś nowej formy określenia swoich granic, wpływów, czy mówiąc kolokwialnie – oznaczenia swojego terenu w odpowiedni sposób. To z całą pewnością nastąpi. Wtedy zaczną właśnie służby produkować różne teorie, rożne mity. Zacznie się rzucanie ich w świat internetu, który nabrał nowego charakteru, nowego życia, przez ten okres i jeszcze go nabierze. Świat wirtualny nieprawdopodobnie przyspieszył. Tam więc znajdą się różne teorie. Zauważ, przez 10 lat teoria o wybuchu w samolocie lecącym do Smoleńska, ma się dobrze. Jest cała masa ludzi, którzy święcie wierzą, że w samolocie nastąpił wybuch. Wystarczy trzech – czterech facetów z tytułami naukowymi, którzy to potwierdzą i ludzie to kupią. Z tym wirusem też tak będzie. A z całą pewnością będzie wykorzystywany do walki politycznej. Zresztą, już jest do niej wykorzystywany. Nawiasem mówiąc, tego typu teorie i mity zawsze dobrze działają. Wirusa kiedyś pokonamy, ale jego mit, odpowiednio podsycany, będzie żył długo. Średniowieczny pogląd, że Żydzi roznoszą dżumę, za co ich palono na stosach, zmutowany funkcjonuje do dzisiaj. Wykorzystuje się określone sytuacje do realizacji swoich celów politycznych. W kościołach już dzisiaj są tacy, którzy twierdzą, że wirus to jest kara za LGBT i inne grzechy. Jak to przełożysz na świat profesjonalnej, wielkiej polityki i rozgrywek, to z całą pewnością, kiedy wirus już nie będzie groźny, czyli do momentu wynalezienia szczepionki na niego (a ważne jest przecież i to, kto ją wynajdzie i kto będzie o tym decydował), wtedy wszystko zacznie nabierać nowego charakteru i będzie bardzo intensywnie wykorzystywane. Dziś widać, w kogo wirus najbardziej uderzył.
W kogo?
W społeczeństwa najzamożniejsze, o najlepszej służbie zdrowia, tam, gdzie fundamentem są ideały humanizmu i oświecenia. Kiedy więc rzuca się hasło, że w Hiszpanii lekarz musi decydować, kogo ratować, młodego czy starego, to jest uderzenie w samo serce Europy, w serce naszych ideałów.
Jeśli już jesteśmy przy teoriach i mitach, jak patrzysz na te liczne teorie spiskowe, które się pojawiają przy okazji koronawirusa? Kto tu kogo chce zniszczyć tym wirusem?
Od razu powiem, że jest jeszcze dużo za wcześnie, żeby cokolwiek na ten temat mówić. Ludziom się wydaje, że ktoś wyhodował wirusa i teraz tym gra. Częściej jednak dzieje się tak, że zdarzenia następują naturalnie, a dopiero potem są odpowiednio wykorzystywane.
Kto i do czego dziś wykorzystuje koronawirus?
Na to też jeszcze jest za wcześnie. W tej chwili trwają bardzo głębokie prace analityczne, żeby stwierdzić, z czym mamy do czynienia. Podejrzewam, że rządy, instytucje, ośrodki analityczne są zaskoczone efektem tego wirusa w sferze politycznej, społecznej, kulturowej. Analiza trwa. Jeszcze nie wiemy, jak to będzie wyglądać. Jest tu przecież i arcyważny aspekt gospodarczy. Wiadomo, że będzie silne tąpnięcie. Pytanie, kto na tym tąpnięciu najwięcej straci. A kto najwięcej zyska. Jestem pewien, że dziś na to pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć. Nawet jeżeli były robione jakieś plany awaryjne w poważnych krajach, bo zawsze się coś planuje, to przeważnie się nie udają. Dlatego szpiedzy mówią, że trzeba umieć zaplanować przypadek. Czyli liczyć się z tym, że zawsze wystąpią okoliczności, których nie przewidzieliśmy.
Jak w sytuacji, jaka jest teraz, działa wywiad?
Trzeba zacząć od tego, że w czasach pokoju należy wywiad odpowiednio doinwestować, wyszkolić, zadbać o jego pozycję w państwie, w społeczeństwie, Aby był jak najbardziej profesjonalny właśnie na taką sytuację, jaka jest dzisiaj. Żeby rząd naprawdę wiedział, co się dzieje i jakie będą tego skutki dla obywateli. Jakie należy podejmować decyzje. Tylko, o czym mówić, jeżeli wywiad jest niedoinwestowany? Ludzie wywiadu pracują naprawdę ciężko. Wypruwają sobie żyły. I to wszystko za śmieszne pieniądze. Jakby tego było mało, wciąż poddani są jakimś czystkom, chorym machinacjom z punktu widzenia funkcjonowania państwa. A państwo bez wywiadu jest głuche i ślepe. Szczerze mówiąc mam wrażenie, że trochę tak u nas jest. Obym się mylił. A jaki powinien być? Wywiad powinien odpowiadać naszemu premierowi, prezydentowi na wszystkie najważniejsze pytania, jakie powinni stawiać. Na temat tego, co robić. Co będzie za miesiąc. Za pół roku. Czy nasze służby są w stanie na te pytania odpowiedzieć – tego nie wiem.
Jaką rolę dzisiaj powinien odgrywać kontrwywiad, wojskowy i cywilny? Ich działania powinny być wspólne, powinny się zjednoczyć, czy każdy zajmować się swoją działką?
Dzisiaj to nie jest czas na zmiany przepisów, na zmianę taktyki, na przewartościowania czy przebudowywania. Dzisiaj jest czas na to, żeby każdy wykonywał swoje obowiązki najlepiej jak potrafi. Jesteśmy w stanie para-wojny z wewnętrznym wrogiem, który „destabilizuje” państwo. Na to nakładają się interesy nieżyczliwych nam krajów, czasami krajów wrogich, o sprzecznych interesach politycznych i gospodarczych, które z całą pewnością będą to, co się dzieje, wykorzystywać. W ciągu najbliższych lat rola służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych będzie nieprawdopodobnie wielka i niesłychanie ważna. Dlatego znów wracam do sprawy doinwestowania służb. Złotówka zainwestowana w wywiad to są miliardy złotych zaoszczędzone w skali państwa. Informacje, jakie zdobywamy, są bezcenne dla podejmowanych decyzji. Właśnie dzisiaj, w takich okolicznościach. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to popełnia zbrodnię na swoim własnym państwie. Na obywatelach. Służby to najlepszy biznes, jaki jest w państwie. Nie ma lepszego. A przede wszystkim – co najważniejsze – wywiad to życie i zdrowie ludzi.
Jak patrzysz na działania rządu? Na ustawę o zapobieganiu dezinformacji i fake newsów, nad którą pracuje Ministerstwo Sprawiedliwości?
Nie mam zbyt wiele wiedzy na ten temat, więc nie jestem w stanie podjąć tego tematu. Może spuentuję to tak: dobrze, że cokolwiek robią. Mogliby przecież nic nie robić (śmiech). Jeżeli podejmują takie inicjatywy, to bardzo dobrze, tylko z fake newsami nie walczy się przy pomocy ustaw. Gdyby telewizja publiczna była właściwie ustawiona, to z pewnością fake newsów byłoby mniej. Są kraje, w których rządy walczą z fake newsami, a produkują swoje własne. Generalnie nie da się fake newsów wytępić, zwalczyć. One stały się dziś narzędziem politycznym. Nie tylko w polityce międzynarodowej, ale także w polityce wewnętrznej. Powtórzę – nie wiem, co rząd robi w tym względzie. Mam nadzieje, że robi dobrze.
Restrykcje, które zostały wprowadzane stopniowo, to przyzwyczajanie obywateli do życia w zakazach – to dobra metoda działania?
Jestem takim samym obywatelem jak każdy i podlegam dokładnie tym samym restrykcjom. To jest oczywiste i robią to wszystkie kraje, w takim czy innym wymiarze czy stopniu, ale tego nie unikniemy. Niezależnie od tego, jaki byłby rząd, jakie miałby pomysły, to obecne działania są naturalną drogą, żeby sobie z tym problemem poradzić.
O co w tej chwili toczy się wojna? Czy to Ameryka walczy z Chinami, czy Chiny prowadzą wojnę z Ameryką? Czy Putin prowadzi wojnę dezinformacyjną w Unii Europejskiej? A może chodzi o to, że u nas stoją fabryki, a w Chinach już ruszyła produkcja i zaleją nas chińskie produkty jeszcze bardziej niż dotąd? A może chodzi o coś zupełnie innego?
Chodzi o to wszystko i o jeszcze więcej. Ale to dzisiaj trwa przygotowanie do tego, co ma nastąpić, co nastąpi za jakiś czas w układzie paru miesięcy i paru lat. Z całą pewnością te wielkie potęgi, które też są najbardziej zagrożone, ale też najwięcej mogą zyskać, do tego się przygotowują. Trwają prace analityczno-koncepcyjne, jak będzie wyglądał świat po koronawirusie. Ale szczegółów nie potrafię podać.
Gdybyś był w tym zespole analityków koncepcjonistów, piszących taką strategię, to którą działką byś się zajął?
Zdobywałbym informacje, jak jest naprawdę. Kto ma jakie plany, gdzie jest inspiracja, a gdzie dezinformacja. Słowem business as usual – biznes jak zwykle. Tak powinien teraz robić każdy wywiad. I mam nadzieję, że nasz też to robi, aczkolwiek nie jestem tu wielkim optymistą.
Oryginalnie wywiad ukazał się na portalu Polska The Times
Zdjęcie na stronie głównej: flickr.com by Chad Davis, CC BY-SA 2.0